piątek, 31 lipca 2015

Prolog

LATO 1999

  Senny lipcowy poranek w hrabstwie Cheshire. Grafitowy Ford Galaxy z 1996 roku z doczepioną przyczepą. W aucie dwójka rodziców, piątka dzieci i kot. 
Bob i Amy Steele poznali się piętnaście lat wcześniej w Chester i postanowili założyć rodzinę. Po ślubie osiedlili się w Manchesterze, aby tam rozwinąć swoje kariery. Tam też na świat przyszły ich dzieci - w 1989 bliźnięta William i Michael, w 1992 pierwsza córeczka Ruby, urocza blondyneczka o niebieskich oczach, a w 1994 roku Mia, zupełne przeciwieństwo siostry jeśli chodzi o wygląd, która miała być ostatnim i najmłodszym dzieckiem. Los jednak miał nieco inny plan, i w roku 1997 do rodziny dołączył James. Och, nie można też zapomnieć o kocie Charliem, który stał się pełnoprawnym członkiem rodziny w 1995 roku. 
Zimą 1998 roku państwo Steele doszli do wniosku, że są już zmęczeni życiem w trzypokojowym mieszkaniu w centrum zatłoczonego Manchesteru i nadeszła odpowiednia pora na powrót w rodzinne strony. Bob zaczął poszukiwać pracy w okolicy Chester. Na swojej drodze odniósł wiele porażek, jednak w końcu jego poszukiwania zakończyły się sukcesem i od kwietnia 1999 roku pracował w przedsiębiorstwie w oddalonym o 35 kilometrów od Chester miasteczku Holmes Chapel. A właściwie wsi, bo Holmes Chapel liczyło niewiele ponad 5000 mieszkańców. 
     Kiedy dzieci (i żona, która pracowała jako nauczycielka) skończyły rok szkolny nadszedł dzień, kiedy cała rodzina miała osiedlić się w nowym miejscu. Amy była zachwycona - sama wychowała się w niewielkiej miejscowości i bardzo to sobie chwaliła. Bliźnięta i Ruby, którzy chodzili już do szkoły byli nieco smutni, że muszą opuścić swoją szkołę i kolegów, Mia i James z kolei nie mieli w tej kwestii za dużo do powiedzenia, z racji swojego wieku.
Manchester od Holmes Chapel dzieliło niespełna 50 kilometrów, dlatego podróż przebiegła szybko i sprawnie, a dzieci - z racji wczesnej pory - były wciąż na tyle senne, że nie przysparzały rodzicom dodatkowych zmartwień. 
Holmes Chapel z perspektywy kierowcy i pasażerów właściwie nie wyróżniało się niczym specjalnym od reszty miejscowości w okolicy. Domy z czerwonej cegły, jedna szkoła, dworzec, kilka sklepów i pubów. Uliczka, przy której znajdował się ich nowy dom również niczym specjalnym się nie wyróżniała. Samochód zatrzymał się na podjeździe jednego z kilkunastu takich samych domów. Cała rodzina zdołała wygramolić się z auta i w komplecie stanęli przed budynkiem. Mała Mia złapała mamę za rękę.
- To nasz nowy dom? - Spytała cicho.
- Tak, kochanie. To nasz nowy dom.

1 komentarz: