wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 2.

6 LAT PÓŹNIEJ, WRZESIEŃ 2005


- Harry, wstawaj śpiochu! Zaczynamy dzisiaj nową szkołę, nie możemy się przecież spóźnić!
- Spadaj Mia. To tylko 3 minuty drogi stąd. Starczy jak wstanę 10 minut wcześniej…
- Nie denerwuj mnie… Proszę Cię, musimy zająć sobie strategiczne miejsca w klasie, a jak przyjdziemy na ostatnią chwilę zostaną jakieś najgorsze. - Tłumaczyła dziewczyna, ale jej przyjaciel pozostawał nieugięty. - Wiesz że jest szansa że trafimy do jednej klasy z grubym Todem? Chyba nie chcesz siedzieć koło niego przez cały rok, co? - Gruby Tod chodził z nimi do jednej klasy w poprzedniej szkole i była to ostatnia osoba, obok której KTOKOLWIEK chciałby siedzieć. W drugiej klasie Daniel Frinch, którego dostąpił ten „zaszczyt” w pierwszej klasie, powiedział wszystkim, że Tod jadł klej na przerwach. Ble. W każdym razie, argument o grubym Todzie przemówił do chłopaka, gdyż ten podniósł się i zaspanym jeszcze głosem powiedział:
- No dobra, niech Ci będzie. Ale jutro idziemy tak, jak ja chcę.

Ostatecznie do szkoły dotarli na dziesięć minut przed czasem, kiedy w klasie było dopiero kilka osób, dlatego bez problemu mogli zająć miejsca koło siebie. Mia siedziała uśmiechnięta i wręcz podekscytowana na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Dziewczyna, w przeciwieństwie do Harry’ego, zdecydowanie była typem kujona. Chłopak z kolei przewracał tylko oczami i wzdychał na myśl o tym, że mógłby spać dłużej, gdyby nie przyjaciółka, która postanowiła go obudzić. 
Minuty mijały, a uczniów przybywało. Po lewej stronie Mii usiadła drobniutka blondynka, o nieśmiałym uśmiechu, po prawej stronie siedział Harry, natomiast po drugiej stronie chłopaka przysiadł się rudowłosy chłopiec, którego również kojarzyli ze starej szkoły. Równo o 8:45 zadzwonił dzwonek, obwieszczający rozpoczęcie pierwszej lekcji, a do klasy weszła nauczycielka i przedstawiła się jako pani Anderson.
- No dobrze dzieci, dzisiaj nasz pierwszy dzień razem, chciałabym żebyśmy się troszkę poznali. Mam tutaj taką piłkę, którą będziemy sobie po kolei podawać. Osoba która trzyma piłkę musi powiedzieć jak ma na imię, co lubi robić, czym się interesuje. 
Pomysł nauczycielki oczywiście wywołał jeszcze większe znudzenie u Harry’ego, którego zdecydowanie nie bawiły takie „zabawy”. Opierając twarz na ręce obserwował jak jego nowi koledzy po kolei wstają i przedstawiają się, nie zwracał jednak specjalnej uwagi na to, jak kto ma na imię, albo czym się interesuje. Wiedział, że Mia będzie pamiętać i w razie potrzeby wszystko mu streści.
Nie mylił się. Siedząca obok Mia z ogromnym zainteresowaniem śledziła przebieg sytuacji. Kolejne osoby przedstawiały się i po Abby, Joelu, Robercie, Katie, Sarze, Christopherze i kilku innych przyszła kolej na dziewczynę siedzącą obok niej. Blondynka wstała i przedstawiła się jako „Charlotte, uwielbiającą jazdę konną”, co wywołało kilka głupich uśmieszków u jej jedenastoletnich kolegów. Dziewczyna przewróciła oczami i podała piłkę Mii.
- Mam na imię Mia, w wolnym czasie lubię czytać i śpiewać. - Powiedziała jednym tchem. Zdecydowanie nie była fanką jakichkolwiek wystąpień publicznych i nawet powiedzenie kilku słów przed swoją klasą kosztowało ją troszkę stresu. Usiadła i podała piłkę Harry’emu.
- Jestem Harry i w wolnym czasie zazwyczaj… śpię. - Powiedział chłopak, wywołując śmiech na ustach kolegów.
- Nie masz żadnych zainteresowań ani hobby? - Zagaiła nauczycielka.
- No tego… Najczęściej spędzam czas ze znajomymi i w sumie też trochę śpiewam.
Brunet usiadł i podał piłkę rudzielcowi po swojej prawej. Następnie wyciągnął zeszyt i wyrwał z niego kawałek kartki. Po chwili na ławce Mii pojawiła się niewielkich rozmiarów kulka z papieru.
„Już nienawidzę tej szkoły.”
Mia roześmiała się i pokręciła głową. Typowy Harry. Właściwie to było do przewidzenia, że przyjaciel będzie miał dość już po pierwszej minucie. W kwestii szkoły był jej zupełnym przeciwieństwem - męczyło go siedzenie w ławce, a odrabianie lekcji i nauka to była prawdziwa katorga. Na szczęście wkrótce nadszedł dzwonek, zwiastujący chwilę wytchnienia.
Mia postanowiła nie zwlekać i od razu zagadała do Charlotte siedzącej obok. Dziewczyny szybko znalazły wspólny język. Okazało się że Lottie - bo tak kazała na siebie mówić - mieszka kilka ulic dalej od Mii. Ma też przyjaciółkę Ivy, która trafiła do innej klasy. Jak już wspominała wcześniej, jeździła konno, miała nawet swojego kucyka - Beanie, który mieszkał w stajni w sąsiedniej miejscowości. Mia także powiedziała jej trochę o sobie, wspomniała o Harrym, swojej rodzinie i rzecz jasna, o kocie Charliem. Harry w tym czasie ucinał sobie drzemkę na ławce obok.

Kolejne dni i tygodnie mijały podobnie do siebie. Po jakimś czasie wkradła się rutyna, typowa dla każdego ucznia. Przerwy w szkole Mia i Harry zawsze spędzali wspólnie, choć często również w towarzystwie Lottie i kolegi z klasy, z którym Harry znalazł wspólny język - Jasonem. Po szkole najczęściej szli we dwójkę do domu Stylesa, gdzie razem odrabiali lekcje, a potem robili największe dziwactwa. Często też spędzali popołudnia w księgarni, którą 2 lata wcześniej otworzyła Amy Steele.

Ku uciesze Harry’ego w końcu nadeszła wyczekiwana przerwa jesienna, która - choć trwała tylko tydzień - była dla niego jak wybawienie.
- Harry, co będziemy robić przez cały tydzień?
- Jak to co? Spać, bawić się, spać… Już nie mogę się doczekać. - zaśmiał się.



__________________________

Tak, jeszcze jesteśmy w przeszłości, ale to tak skokowo, potem będą już tylko pojawiały się retrospekcje. 
Zachęcam do komentowania, dla Ciebie to chwila, a świadomość tego, że ktokolwiek to czyta sprawi mi ogromną radość ;)

2 komentarze:

  1. Jak ja doskonale rozumiem Harry'ego. :D Uwielbiam spać na fizyce :3
    Ciekawa jestem co dalej. Weny życzę :)
    P.S. Piękny szablon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Harry śpi na wszystkich lekcjach! I nie tylko na lekcjach ;)

      Usuń